środa, 27 czerwca 2012

NYC talks to U

Bronx ZOO

czwartek, 21 czerwca 2012

Nawet NY jest maly

wtorek, 19 czerwca 2012

Ksiazki z ulicy





Tutaj nawet,jesli mialabym zostac bezdomna, nie bedzie grozic mi otepienie umyslowe. Noca na miescie oprocz szczurow i pluskw mozna napotkac ksiazki szukajace nowych wlascicieli. Te ksiazki mialy szczescie, ze trafily na mnie.

piątek, 15 czerwca 2012

BOYS

Emil i Woody zwiedzaja swiat









Ze specjalna dedykacja dla Waso, Sita, Mariusza, Lalki Po Trepanacji Czaszki, Krzysztofa i innych mieszkancow Pokoju Mezczyzn i Smokow

Yummy Pizza and Deli, how can I help you?

Minelo troche czasu, emocje opadly, zszargane nerwy sie uspokoily. Pozostal niesmak.

Pierwsza prace znalazlam na znanym (prawie) wszystkim Polakom w NYC portalu, bazarynka.com. "Poszukujemy kasjerki i baristki" (tak sie w US zwie osobe parzaca kawe). Ok, zadzwonilam, zdziwilam sie, ze swojsko brzmiace imie Mike, przynalezy do mezczyzny kaleczacego jezyk angielski. Poprosil bym przyszla na spotkanie tego samego dnia wieczorem. Zgodzilam sie. Lokal usytuowany byl niedaleko mieszkania Karoliny. 20 minut pieszo, caly czas prosto.

Po chwili rozmowy dostalam prace, zaczelam nastepnego dnia. Na poczatku nie zauwazalam alarmujacych sygnalow. Ignorowalam glupie zagadywanie i opowiesci o tym, ze najwazniejsze w zwiazku jest zapewnienie kobiecie bytu, a dzieki temu ona pokocha mezczyzne. Poczatkowo probowalam przedstawic swoj punkt widzenia, ale szybko dalam sobie spokoj. Mike nalezal do ludzi, ktorzy mysla,ze jak mowia glosniej, to znaczy,ze maja racje. Nie rozumial tez, ze jesli prosze, by czegos nie robil, to naprawde tak mysle. Kwitowal to oblesnym usmieszkiem. Nieszczerym i glupim jdnoczesnie.

Mike byl Egipcjaninem, choc powiedzial, ze jest Grekiem. Mial zone i dzieci w moim wieku (choc mowil,ze nie ma), oszukiwal ludzi (choc przychodzili do jego deli codziennie). Gdy zrozumial, ze nie bede tym,kogo/czego szukal, stal sie, delikatnie mowiac, niemily. Dostalam solidny ochrzan za sprzedanie paczki dropsow za cene nizsza niz chcial (choc nie bylo na nich ceny i byly o polowe mniejsze niz inne dropsy). Byl to wybuch wscieklosci godny sfilmowania przez Scorsesego. Jednak jak teraz o nim mysle, to dosc groteskowa scena. Na ekranie pojawia sie czerwony na gebie, plujacy w strone kamery, wsciekly koles. Brakuje jedynie wymachiwania spluwa i zakrwawionej podlogi. Dlawienie w sobie zlosci i checi przylozenia mu w twarz wywolalo wybuch placzu (ktory dokonal sie w ubikacji). Potem przez caly dzien typ nie smial sie do mnie odezwac, lecz wieczorem mial czelnosc zartowac, ze ma taki charakter i mam sie nie gniewac. A ja znow mialam ochote nie byc dama.

Jedynym z plusow tej pracy byli ludzie. Inni niz ten gburowaty zboczeniec. Klienci, ktorzy wracali codziennie. Postacie kracace sie caly dzien po ulicy z gazeta i papierosem w rece. Grek, ktory nieodzywajac sie zamawial kawe z mlekiem, ale bez cukru. Choc przychodzil do nas 3 razy dziennie, uslyszalam jego glos jedynie raz, gdy poprosil o dwa croissanty. Facet, ktory wpadal na kawalek pizzy, a potem uwazal,ze skoro byla niesmaczna, nie musi placic. Grupka starszych pan, ktore urzadzaly kolezenskie spotkania przy kawie i herbacie, a codziennie bylo ich wiecej. Barbara, ktora na sniadanie wypijala 2 ice coffe i Johny,ktory nic nie zamawial,lecz zawsze przychodzil, jak tylko pojawiala sie ona. Starszy pan o wloskich korzeniach, ktorego zona jest kuzynka samego Roberta DeNiro i ktory opowiedzial mi ciekawostke, ze "Bronx Tale", bylo krecone wlasnie przed naszym Deli. Przemili kucharze, z ktorymi moglam rozmawiac po hiszpansku. Dwoch Meksykanow i Gwatemalczyk. Ostatni, Alex, takze nie zniosl takiego traktowania i odszedl. No i dziewczyny, Fatiha i Aura, z ktorymi wciaz mam kontakt.

Chcialam dostac pieniadze i pojsc w cholere. Jako,ze byl to straszny niegodziwiec, obawialm sie, ze nie zobacze zadnej kasy. Nie mylilam sie zbytnio. Zaproponowal mi smieszne pieniadze za przepracowanie 90 godzin w ciagu 8 dni.Musialam sie z nim powaznie rozmowic, wyciagnac wszystkie historie, kiedy to zartowal sobie w nieprzyzwoity sposob. Gdzies pomiedzy napomknieciu o mozliwosci rozmowy z jego zona, a tym, ze oszukuje klientow, musial sie wystraszyc. Koniec koncow, zaplacil mi za kazda godzine.

Odchodzilam z poczuciem ulgi, ale wciaz wkurzona. Stary cham podobnie potraktowal dwie inne dziewczyny. Pewnie nie nas pierwsze, beda kolejne. Poczatkowo rozwazalysmy oddanie sprawy do sadu, jednak pozniej temat deli odszedl na dalszy plan. Dzieja sie inne rzeczy, lepsze, milsze, ciekawsze, a ja nie pracuje ze starym satyrem po 12 godzin dziennie.

Wrocilam tam tydzien pozniej, by odebrac pieniadze za ostatni dzien. Ledwo co weszlam, Mike przywital sie grzecznie, wyciagnal kase i od razu sie pozegnal.

wtorek, 12 czerwca 2012

dowody na to, ze bylam w Central Parku





Goin' to New York

Spedzilam juz miesiac w jednym z najbardziej niesamowitych miast swiata. Bywalam wystraszona, poddenerwowana,ale i zadwolonana, a nawet szczesliwa. Dzieje sie duzo, roznie i intensywnie. Ale od poczatku...

A na poczatku nie chcieli mnie w Stanach. Zostalam zatrzymana na lotnisku i napierw jednej pani, a potem panu musialam tlumaczyc, jakie sa cele mojej wizyty, ile pieniedzy posiadam i skad je w ogole mam, co bede robic, co zwiedzac, gdzie mieszkac. Porozmawialismy i w rezultacie nie zafundowali mi powrotnego biletu do Polski.

Cztery dni spedzialam na odchorowywaniu roznicy czasowej i zwiedzaniu miasta z Marco, ktory szczesliwie byl w tym czasie gosciem Karoliny. Marco jest z Kalifornii, narzeczona Bialorusinke poznal w Polsce, jezdzil z plecakiem po calej Europie, ale w Nowym Jorku byl po raz pierwszy. Zobaczylam z nim to,czego nie widzialam sama 5 lat temu.

Central Park, ktory owczesnie musnelam jedynie od strony American Museum of Natural History i MET ( gdzie lacznie spedzilam 3 dni :)). Zaciagnal mnie tez do siedziby ONZ (United Nations), gdzie prawie poklocilismy sie o oplate za wejscie. Pan kasjer blyskotliwie rozwiazal ow konflikt ;) Co zabawne, gdy odwiedzalam Inke i Kaske w 2007, mieszkalismy tuz obok tego miejsca i podobnie jak z Central Parkiem, nie udalo mi sie tam zajrzec. Wtedy wolalam ogladac chlopcow pod Mostem Brooklynskim. Wieczory spedzalismy z Karolina, ktora jest ekspertem od wynajdywania restauracji i barow. Teraz musiala postarac sie o nowojorskie miejsca dla mnie i dla Marco. Pierwszego dnia jedlismy pizze (wychodzac ze zdziwieniem zobaczylam pietnastoosobowa kolejke czekajaca na miejsca w lokalu), drugiego hot dogi. Ja dostalam veggie-doga i choc byl najdrozszy w calym menu, doceniam fakt, ze byl ;) Po posilku spacer w miejscu, o ktorym nie przeczytalabym w moim przestarzalym przewodniku. Highline to piekny deptak-park biegnacy pomiedzy budynkami i ponad glowami przechodniow, tam, gdzie niegdys jezdzily kolejki nowojorskiego metra.

Po czterodniowej labie, zabralam sie za poszukiwanie pracy. Pech chcial, ze znalazlam posade od razu i niewiele myslac wzielam, co dawali. Spedzilam najgorszy tydzien zycia. W pracy pelnej upokorzen, nerwow, wyklocania sie o pieniadze, dlawienia odrazy do najgorszego z szefow, ba, najgorszego z ludzi, jakiego do tej pory spotkalam. Ok, znam roznych oszolomow, ale ten byl wprost obrzydliwy.

Ale o tym innym razem.

Going To New York