piątek, 15 czerwca 2012

Yummy Pizza and Deli, how can I help you?

Minelo troche czasu, emocje opadly, zszargane nerwy sie uspokoily. Pozostal niesmak.

Pierwsza prace znalazlam na znanym (prawie) wszystkim Polakom w NYC portalu, bazarynka.com. "Poszukujemy kasjerki i baristki" (tak sie w US zwie osobe parzaca kawe). Ok, zadzwonilam, zdziwilam sie, ze swojsko brzmiace imie Mike, przynalezy do mezczyzny kaleczacego jezyk angielski. Poprosil bym przyszla na spotkanie tego samego dnia wieczorem. Zgodzilam sie. Lokal usytuowany byl niedaleko mieszkania Karoliny. 20 minut pieszo, caly czas prosto.

Po chwili rozmowy dostalam prace, zaczelam nastepnego dnia. Na poczatku nie zauwazalam alarmujacych sygnalow. Ignorowalam glupie zagadywanie i opowiesci o tym, ze najwazniejsze w zwiazku jest zapewnienie kobiecie bytu, a dzieki temu ona pokocha mezczyzne. Poczatkowo probowalam przedstawic swoj punkt widzenia, ale szybko dalam sobie spokoj. Mike nalezal do ludzi, ktorzy mysla,ze jak mowia glosniej, to znaczy,ze maja racje. Nie rozumial tez, ze jesli prosze, by czegos nie robil, to naprawde tak mysle. Kwitowal to oblesnym usmieszkiem. Nieszczerym i glupim jdnoczesnie.

Mike byl Egipcjaninem, choc powiedzial, ze jest Grekiem. Mial zone i dzieci w moim wieku (choc mowil,ze nie ma), oszukiwal ludzi (choc przychodzili do jego deli codziennie). Gdy zrozumial, ze nie bede tym,kogo/czego szukal, stal sie, delikatnie mowiac, niemily. Dostalam solidny ochrzan za sprzedanie paczki dropsow za cene nizsza niz chcial (choc nie bylo na nich ceny i byly o polowe mniejsze niz inne dropsy). Byl to wybuch wscieklosci godny sfilmowania przez Scorsesego. Jednak jak teraz o nim mysle, to dosc groteskowa scena. Na ekranie pojawia sie czerwony na gebie, plujacy w strone kamery, wsciekly koles. Brakuje jedynie wymachiwania spluwa i zakrwawionej podlogi. Dlawienie w sobie zlosci i checi przylozenia mu w twarz wywolalo wybuch placzu (ktory dokonal sie w ubikacji). Potem przez caly dzien typ nie smial sie do mnie odezwac, lecz wieczorem mial czelnosc zartowac, ze ma taki charakter i mam sie nie gniewac. A ja znow mialam ochote nie byc dama.

Jedynym z plusow tej pracy byli ludzie. Inni niz ten gburowaty zboczeniec. Klienci, ktorzy wracali codziennie. Postacie kracace sie caly dzien po ulicy z gazeta i papierosem w rece. Grek, ktory nieodzywajac sie zamawial kawe z mlekiem, ale bez cukru. Choc przychodzil do nas 3 razy dziennie, uslyszalam jego glos jedynie raz, gdy poprosil o dwa croissanty. Facet, ktory wpadal na kawalek pizzy, a potem uwazal,ze skoro byla niesmaczna, nie musi placic. Grupka starszych pan, ktore urzadzaly kolezenskie spotkania przy kawie i herbacie, a codziennie bylo ich wiecej. Barbara, ktora na sniadanie wypijala 2 ice coffe i Johny,ktory nic nie zamawial,lecz zawsze przychodzil, jak tylko pojawiala sie ona. Starszy pan o wloskich korzeniach, ktorego zona jest kuzynka samego Roberta DeNiro i ktory opowiedzial mi ciekawostke, ze "Bronx Tale", bylo krecone wlasnie przed naszym Deli. Przemili kucharze, z ktorymi moglam rozmawiac po hiszpansku. Dwoch Meksykanow i Gwatemalczyk. Ostatni, Alex, takze nie zniosl takiego traktowania i odszedl. No i dziewczyny, Fatiha i Aura, z ktorymi wciaz mam kontakt.

Chcialam dostac pieniadze i pojsc w cholere. Jako,ze byl to straszny niegodziwiec, obawialm sie, ze nie zobacze zadnej kasy. Nie mylilam sie zbytnio. Zaproponowal mi smieszne pieniadze za przepracowanie 90 godzin w ciagu 8 dni.Musialam sie z nim powaznie rozmowic, wyciagnac wszystkie historie, kiedy to zartowal sobie w nieprzyzwoity sposob. Gdzies pomiedzy napomknieciu o mozliwosci rozmowy z jego zona, a tym, ze oszukuje klientow, musial sie wystraszyc. Koniec koncow, zaplacil mi za kazda godzine.

Odchodzilam z poczuciem ulgi, ale wciaz wkurzona. Stary cham podobnie potraktowal dwie inne dziewczyny. Pewnie nie nas pierwsze, beda kolejne. Poczatkowo rozwazalysmy oddanie sprawy do sadu, jednak pozniej temat deli odszedl na dalszy plan. Dzieja sie inne rzeczy, lepsze, milsze, ciekawsze, a ja nie pracuje ze starym satyrem po 12 godzin dziennie.

Wrocilam tam tydzien pozniej, by odebrac pieniadze za ostatni dzien. Ledwo co weszlam, Mike przywital sie grzecznie, wyciagnal kase i od razu sie pozegnal.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz